Forum Lochy
Gdzie Snape mówi dobranoc...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Sugito....

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lochy Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wawrzynka
Wróżbita



Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Polski xD

PostWysłany: Wto 11:55, 11 Lip 2006    Temat postu: Sugito....

Oto moja chora twórczość.....Nie wiem czy napisze tu całe opowiadanie, ale jakby ktos byl ciekawy zakonczenia to moze sprawdzoc na moim blogu Wawrzynka-stories.mylog.pl Gdzie jest cale opowiadanie :]]

Zapraszam do czytania...




Dookoła szalał ogień. Miliony iskrzących się płomyczków skakało po całym pomieszczeniu i ta płonąca postać. Widać jej było (tej postaci) wszystkie mięśnie, które powoli spalały płomienie. Na dodatek ten zapach spalonego mięsa...Łzy napłyneły mi do oczu, nic nie mogłam zrobić.Wtedy usłyszałam...
...ten krzyk

***
Energicznie usiadłam, zalana zimnym potem zaczełam przyglądać sie przedmiotom dookoła mnie. Wszędzie porozrzucane były książki i szkice najróżniejszych mitycznych stworzeń (oraz miliony innych drobiazgów ;)).
-To był tylko sen- szeptałam sama do siebie- Kolejny przeklęty koszmar!!!
Odgarnełam moje blond pazurki (coś w rodzaju grzywki)i powolnym krokiem podeszlam do okna.
Słońce zaczynało świtać, drobne promyczki prześwitywały zza chmur. Gwiazda poranna wtulona w różowe obłoczki wyglądała jak śpiące dziecko pod swoim kocykiem. Smugi słońca delikatnie oświetlały moje "kochane" Blazing city
Przyglądałam się temu zjawisku, aż usłyszałam znajomy mi głos.
-Dzień dobry panienko
-Witaj Aurelio
Aurelia to wysoka szatynka która pracuje jako gosposia u moich rodziców zastępczych.Tak naprawde wiekszość czasu zawsze spędzałam w Jej towarzystwie.
-Jak ci się spało?
-...Nie najgorzej
-Chciałaby panienka śniadanie?
-Nie Aurelio nie jestem głodna...Zastanawiam sie... Czy rodzice są dzis w domu?
-Pan Juan jest dziś zajęty, a Pani Monic siedzi w salonie i czeka na panienke.
-Dziękuje Ami (skrót)
Chwiejnym krokiem stąpałam po schodach. Nigdy nie przepadałam za rozmowami z PR (przyszywanymi rodzicami), zawsze kończyły sie one kłutnią.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wawrzynka dnia Wto 11:57, 11 Lip 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wawrzynka
Wróżbita



Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Polski xD

PostWysłany: Wto 11:55, 11 Lip 2006    Temat postu:

uż przy progu usłyszałam zachęcające powitanie...

-No wreszcie jesteś!!! Ile miałam na ciebie czekać?!?!?!

Moja "kochana mamusia" jest szatynką średniego wzrostu. Ma duży zadarty nos, który podkreśla jej egoizm i przywiązanie do pieniędzy( jednak mimo tego jest dość szanowaną osobą).

-Zero wdzięczności, gdyby nie ja i Juan wciąż tkwiłabyś w tym sierocincu...

Moi PR adoptowali mnie tylko ze względu na majątek, który zostawili mi rodzice (który bede mogła całkiem przejąć gdy skończe 18 lat- ale co tam).

Moi rodzice byli bardzo zamożni i powszechnie szanowani, szkoda że to sie stało...

Gdy miałam 3 lata poszli do znajomych na jakąś impeze. Postanowiłam że poczekam na ich przyjscie....to był błąd...

W pewnym momencie usłyszałam głośny huk- moich rodziców potrącił wóz zaprzezony w konie.

Ludzka ciekawość nie pozwoliła mi nie wyjść zobaczyć co się stało. Ciała moich rodziców były wkręcone w metalowe koła, a dookoła były kałuże krwi..

-...Czemu nie mozesz być taka jak Juliet. Zamiast siedzieć z nosem w ksiązkach mogłabyś prowadzić ciekawsze życie towarzyskie.

"Juliet" to imię pasuje do osoby miłej, wrażliwej, czułej....czyli do kogoś zupełnie innego niz ona. Juliet jest rodzoną corką Monic (PR) co oznacza że zawsze ją wywyższają.

Kiedy ja ciezko pracowałam o najmniejszy nawet drobiazg, ona dostawała go na skiwnięcie palca.

-Czy ty mnie wogóle słyszysz?!?!?!?!?!?!?!

-Trudno byłoby nie słyszeć...

-Dość, natychmiast idz do swojego pokoju!!!

Grzecznie oddaliłam sie do siebie (co nie oznaczało ze tam długo zabawie Wink).

Założyłam długie, czarne spodnie, czerwoną bluzkę i opaski na nadgarstki, po czym spakowałam sie w zgrabny plecaczek.

Wymknełam się prze okno, zeskrabywałam sie po drzewie w dół, aż wkocu zeskoczyłam na ziemie.

Szłam wzdłuz ulicy Haldow (na której są same sklepy i budki z badziewkiem- czyli prawdziwy raj Wink)

W pewnym momencie poczułam czyjeś ręce na swoich ustach, po czym elergicznie pociągneły mnie do tyłu(te ręce)...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wawrzynka
Wróżbita



Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Polski xD

PostWysłany: Wto 11:59, 11 Lip 2006    Temat postu:

...Nerwowo zaczęlam sie wyrywać...szybko jednak zauwżyłam że to nie daje żadnego efektu. Ze względu że nie miałam czasu postanowiłam zrobić coś, czego sie na pewno nie spodziewał- zacisnęłam mu szczęke na dłoniach. Moje "kły" wbiły sie ręke przeciwnika tak mocno, że po dosłownie kilku sekundach zaczęły spływać pojedyńcze krople krwi..

Zgodnie z moim oczekiwaniami, napastnik rozluźnił uścisk. Energicznie wyrwałam się z jego objęć. Okazało się że zaatakował mnie meżczyzna- brunet średniego wzrostu.

Niestety zdążył zaciągnąć mnie już do ślepago zaułka, gdzie czekali na niego "przyjaciele". 4 chandlarzy żywym towarem przeciwko jednej 17 letniej dziewczynie- nie mam najmniejszych szans...

Chwile się im przyglądałam (patrz- stałam jak ta idiotka nie wiadomo po co;)), wszyscy byli wysocy i dobrze zbudowani (pakerzy). Wiedziałam że prędzej czy pózniej mnie zaatakują, to była tylko kwestia czasu. Naszła mnie chęć żeby uciekać, ale zauważyłam że nogi całkiem odmówiły mi posłuszeństwa.W jednej chwili zaatakowali mnie wszyscy naraz. Skuliłam się w jednym z rogów, mając nadzieje że ktoś mi pomoże.

Czułam jak powoli rozrywają moje ubranie. Słyszałam tylko nerwowe bicie swojego serca.

-Pomocy...-

powiedziałam tak cicho że nikt nawet nie zwrócił na to uwagi.

-POMOCY!!!!!!!!!!!!!!!!!

Gorzka łza spłyneła mi po poliku. Nagle poczułam intensywne ciepło, wypływające z mojego wnętrza. Dookoła rozbłysło intensywne światło...

Aż wkońcu.... straciłam przytomność...

***


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wawrzynka
Wróżbita



Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Polski xD

PostWysłany: Wto 11:59, 11 Lip 2006    Temat postu:

..Ze wsząd otaczała mnie ciemność. Nie czułam bólu ani złości, wręcz przeciwnie byłam bardzo spokojna... W penym momencie usłyszałam cichy, ciepły głos. Był on (głos)pełen troski a zarazem niepokoju...
-Lily?? Jak się czujesz??
Delikatne promienie słoneczne zaczęły wnikać w otaczającą mnie ciemność.
-Lily...??
Nad moją twarzą pochylał się wysoki blondyn....
-Ed?
-Jak się czujesz??
Nie odpowiedziałam...
Jak zahipnotyzowana przyglądałam się zielonym oczętom przyjaciela. Miał takie sympatyczne spojrzenie, że wręcz nie mogłąm odciągnąć od nich wzroku. Dopiero po upływie kilku minut zdałam sobie sprawe z tego że leżałam w ramionach swojego towarzysza(!!!).
-Co sie... stało??
-Chciałbym cię spytać o to samo...
Usmiechnoł się lekko i spojrzał na mnie ironicznie.
-Ostatnie co pamiętam to to, że tamci zboczeńcy się na mnie rzucili (dosłownie) i że zaczełam krzyczeć.
Położył mnie delikatnie na ziemi.
-Chodzi ci o tych tu...?
Wstałam i zaczelam się nerwowo rozglądać. Otaczało mnie 4 nieprzytomnych męzczyzn. Wszyscy byli powaznie pocharatani...
-Tak o tych...ale...kto..
Spojrzalam w oczy przyjaciela.
On niebyłby zdolny do zrobienia komukolwiek krzywdy. A co dopiero do pobicia kogoś do nieprzytomności..
-Zawsze wiedziałem że jesteś brutalna ale że az tak...?
Uderzyłam go w ramie Razz
-Nie żartuj sobie!!! Ja nic im nie zrobiłam...
-Jasne...takie bandy w nawyku mają że zanim coś zrobią... tłuką się do utraty przytomności. Wiesz lubią dawać złapanym fory żeby uciekli...
-Ależ z ciebie palant...
-Taa... Wszyscy mi to mówią ;P.
-Tak wogóle to co ty tu robiłeś? Zazwyczaj omijasz Heldow szerokim łukiem...
-Cóż tak wogóle to cię szukałem... Mistrz Shuku chciałby ci coś powiedzieć.
-Co za Shuku?? Nie znam gościa...
-Kobieto czy ty wogole wiesz co się dookoła ciebie dzieje?!?!?!?!
-...
-Shuku to mistrz nawiększej świątyni w Blazing city.
-...
-To największy autorytet (prócz cesarza) w całym kraju!!!
-Edwardzie...Co ja bym bez ciebie zrobiła??
Usmiechnoł się lekko po czym spokojnym tonem dodał:
-Jesłi zaraz nie pojdziemy do świątyni...to ruszy za mną straż. Wiec czy moglibysmy?
-Jasne!!!
Szybko poprzeskakiwałam nad nieprzytomnimi chandlarzami żywym towarem i ruszyłam w stronę świątyni...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wawrzynka
Wróżbita



Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Polski xD

PostWysłany: Wto 12:00, 11 Lip 2006    Temat postu:

..Powoli zblizaliśmy sie do świątyni. Nagle zza murów "wyjrzał" wielki, monumentalny (nie mam pewności czy dobrze to napisałam Wink) budynek.
-Śiątynia...
Westchnoł moj towarzysz. Przez moment miałam wrazenie że czegoś sie obawiał, ale nie miałam odwagi go spytać o co chodziło...
-Ed...
-Tak??
-Po co my tu właściwie przyszliśmy??
-...po nic
-Ed??
-Wszystkiego się dowierz w swoim czasie
-...
Czułam ze cos przede mną ukrywa...tylko co?? Przeciesz odkąd skonczyliśmy 8 lat mowiliśmy sobie o wszystkim...
W głowie roiło mi się mnóstwo pytań...
...np "Dlaczego przyjaciel się ode mnie oddalał??"
Już miałam przekroczyć próg gdy ogarnół mnie lęk...
Miałam wrażenie, że po rozmowie z tym całym Shuku wiele się zmieni.
Toearzysz objął mnie ramieniem...
-Chodzmy dalej
Uśmiechnół sie lekko.
Nie wiem czemu, ale czułam nie, ja wiedziałam że bede przy nim bespieczna.
Weszliśmy do środka...
Hol główny był pełen najróżnioeszych dekoracji. Wszystko było w odcieniach: złota, pomarańczu i czerwieni
Miałam wrazenie, że od tych i ścian (i ogolnie przedmiotow) emanuje jakaś energia.
Przyglądałam się temu wszystkiemu w ciszy, gdy nagle zauwazylam...
-SCHODY!!!
Na przeciwko wejścia znajdowało sie z milion marmurowych stopmi
-Ty chyba żartujesz!!! Zanim ja tam wejde minom wieki (dosłownie)!!!
-Nie przesadzaj... To tylko 777 stopni. Zajmie nam to najwyżej pół godziny

2 godziny później

Resztką sił zdołałam powiedzieć
-Umieram!!! Idź dalej sam, dam sobie rade!!! Nie martw się o mnie... ja tu zaczekam...
-Nie przesadzaj...to blisko
Podniosłam wzrok i zauważyłam ze to przejścia zostało mi juz tylko 5 stopni...
Powoli doczołgałam sie na góre....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wawrzynka
Wróżbita



Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Polski xD

PostWysłany: Wto 12:01, 11 Lip 2006    Temat postu:

-Myślałam że już nie dojdziesz.....tak marudziłes
-Ja marudziłem!!!! A kto tu sie czołgał co?!?!?!?!?!?!?!?!
- ;P
Wraz z przyjacielem wymieniliśmy porozumiewawczo spojrzenia, po czym oboje się usmiechnęliśmy.
-Gdzie teraz?
-Dobre pytanie...
-Jak to...? Przeciesz znasz to miejsce!!!
-Nigdy tak nie twierdziłem...
Miałam ochote go rozszarpać!! Zaciągnoł mnie....Bóg jeden raczy wiedzieć gdzie, a teraz mówi że nie wie co dalej!!!!
-Wiesz co...
-...?
-Myśle że jak będziemy szli caly czas przed siebie to trawimy do jakiejś cywilizacji....
Wkońcu nie wytrzymałam, rzuciłam się na towarzysza (taka chwila a ten żartuje ;P)!!!
-Zabije cie!!!
-Ale za co?!?!?! Nic nie zrobiłem!!!
Zaczęliśmy się tarzać po ziemi (patrz-szarpaliśmy się jak grupka kolegów z klasy Wink).
-Co wy tu wyprawiacie?!?
Ed przycisnął moją twarz w dół, a sam ukłonił się przybyszowi...
-Zawiodłem się na was obojgu...
Powoli podniosłam wzrok. Osoba do której należał ten głos okazała się starcem, z długą brodą (jakieś 30 cm.)
-Wstań z tej ziemi, przeciez nie jesteś psem!!
Nie wykonałam jego polecenia.
Nie całkiem go z początku zrozumiałam....Podszedł do mnie i od razu zaczął mi wydawać polecenia. Za kogo on się ma!?!?!?!?!?!?!?!
Zaczęłam uważnie mu się przyglądać. Jego orle oczy były przepełnione zimnem, zimnem które z kazdą chwilą robiło sie.......zimniejsze(?)
Przeszywał mnie wzrokiem jakby czegoś szukał.
Ogarnął mnie lęk....
-Bardzo za nią przepraszam Mistrzu...
-"Mistrzu"??
W momencie kiedy to powiedziałam Ed szarpnął mnie za włosy. Dopiero teraz zauwazyłam że wciąż leżałam na ziemi...
Energicznie się podnosłam. Niestety musiałam być tak nieuważna, że przy tym (wstawaniu) walnęłam Ed'a...
-Jaaa...no tego...wiesz..... przepraszam
Nachyliłam się nad nim (żeby sprawdzić czy wszystko z nim o.k.) kiedy usłyszałam czyjs glos...
-I TO MAJĄ BYC NASI REPREZENTANCI?!?!?!?!?!?!?!! ŻENADA!!!!!!!!!!
-Jacy znów reprezentanci??
Szepnełam sama do siebie, po czym spojrzałam porozumiewawczo na Ed'a...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wawrzynka
Wróżbita



Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Polski xD

PostWysłany: Wto 12:01, 11 Lip 2006    Temat postu:

Oczywiście....przeciesz ty nic nie wiesz...
Spojrzal na mnie z pogardą.
-Co miałabym wiedzieć??
Czułam jakby miał do mnie żal.... Spojrzałam w jego zimne oczy. W pewnym momencie zaczeło mi sie go robić żal, ale nienawiśc bijąca z jego oczodołów nie pozwalała mi sie rozczulić. Wiedziałam że nie mogę okazać mu swoich słabości...
-Nic... nie powinnaś nic wiedzieć. Powinna tu być inna osoba. Powinien tu być ktoś kto wie co to szacunek i powaga...
-Czy pan mi coś sugeruje?? (głupie pytanie ;P)
-Sugeruje że nie nadajesz sie do powierzonego ci zadania!!!
-Ale mistrzu...to ją wybrano...
Odparł Ed który od jakiegoś czasu wpatrywał się we mnie. Ogarnął mnie lęk... "O co im wszystkim chodzi??"-to pytanie nawiedzało mój umysł.
-Nie musisz mi tego mówić przeciesz to wiem!!!!
Nagle zaczeli sie kłucić jak małe dzieci!!Czułam sie jakbym opiekowała sie jakimiś 5-cio latkami!!!
-Czy ktoś wkoncu mi wytłumaczy o co tu chodzi?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!
Wrzasnęlam ile tylko miałam sił w gardle. Odruchowo oboje sie na mnie spojrzeli...
-Prosze.....
-Wytłumacfzy ci to twoj przyjaciel
W tym momencie Shuku spojrzał grożnie na Edzia
-Ale...tego....CZEMU AKURAT JA?!?!?!?!?!?!?!?!?!
-Bez dyskusji!!!
Starzec otarł swoją siwą brode i szybkim ruchem odwrócił sie do nas (mnie i Edzia) tyłem
-Jak juz jej wytłumaczyż to stawisz sie u mnie....ZROZUMIANO?!?!?!?!?!?!?!
-Tak jest....
Szepnoł cicho Ed
Ed powoli odwrócił sie w moją strone. Sposcił wzrok jak pies błagający o przebaczenie....
-Edi??
-Widzisz...ja....
-Spokojnie...nie jestem zła, tylko...
Podniósł wzrok i spojrzał w kierunku mojej twarzy.
-Chce zrozumiec......
-Spokojnie...wszystko ci wytłumacze
Uśmiechnełam sie lekko. Nie wiem czemu ale.....wiedziałam że Ed mimo że mnie oszukał to,chciał dobrze...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wawrzynka
Wróżbita



Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Polski xD

PostWysłany: Wto 12:02, 11 Lip 2006    Temat postu:

Wraz z przyjacielem szliśmy przez długi korytarz. Przez prawie całą droge głowe miałam spuszczoną na ziemie. W pewnej chwili postanowiłam spojrzeć na Ed'a. Poczułam że nie chciał ze mną rozmawiaci, przynajmniej na razie...
Na ścianach było powieszone mnóstwo obrazów, przedstawiających najrózniejsze potwory, duchy i rózne wyobrażenia apokalipsy.
Przeszly mnie dreszcze.
Dlaczego zgodziłam sie tu przyjść??
Dlaczego tamten starzec[Shuku] tak na mnie patrzył??
Korytarz zdawał sie nie mieć końca. Chociasz, nie jestem pewna czy chciałabym rozmawiać teraz z Edziem. Tak naprawde to nie chce zaczynać tej rozmowy. Mam wrażenie że jak wszystko mi wytłumaczy, to zostane sama.
Nagle Ed stanoł, wpatrując sie w czerwone, podpalane (wiecie, taki miały odcien)drzwi.
Powoli sie do mnie odwrócił po czym odparł...
-Jesteśmy na miejscu...
Z kieszeni wyjoł stary, żelazny klucz. Przekręcił go w zamku i położył reke na klamce.
Już miał ją nacisnąć kiedy sie zawachał. Czy on też czegoś sie obawia??
Co zrobic?? Co powiedzieć?? Pierwszy raz w zyciu mie wiedziałam jak mu pomóć...
Pod wpływem impulsu nacisnęłam klamke, po czym energicznie popchnęłam drzwi.
Pierwsza rzecza jaką dotrzegłam była wielka, monumentalna rzeżba która przedstawiała lisa.
Nie był to co prawda normalny lis. Miał on bowiem długie, złociste skrzydła oraz tatuaże na całym ciele.
Za rzeżbą znajdowały sie rozmaite witraże przedstawiające [wspomnianego wczesniej] lisa oraz kilka inny stworów.
Przez szyby przenikały delikatne promienie słoneczne.
Zauroczona tym widokiem, stałam bez ruchu. Udało mi sie wydobyć z siebie tylko pare słow...
-To jest....piękne...
-Lil oto jest Sugito...
-Kim jest Sugito??
-Sugito jest jest bogiem ognia.
-A co on ma wspólnego z naszą rozmową??
-Zaraz do tego dojde....Widzisz Sugito jest opiekunek naszego państwa.
-Skoro jest naszym opiekunem to czemu nigdy o nim nie słyszałam??
-Mnisi ukrywają jego istnienie dla bespieczeństwa.
-A co może w nim byc niebespiecznego?
-W nim nic, ale w innych...
-Innych?
-Innymi państwami opiekują sie inni bogowie. Ciebie powinni interesowac tylko: Tsumotu, Manabu i Genpaku.
-Czemu tylko Ci?
-Ponieważ co 1000 lat rodzi sie dla tych państw wybranka, która po zebraniu towarzyszy pomoże krajowi [którego bóstwo ją wybierze].
-Sugerujecie że jestem jedną z nich?? Wolne żarty!!!
-...
-Przychodzicie sobie nie wiadomo skąd i od razu wmawiacie mi że istnieją jacyć "bogowie" od siedmiu bloleści dla których mam pracowac!!!!
-Chyba nie całkiem zrozumiałas....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wawrzynka
Wróżbita



Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Polski xD

PostWysłany: Wto 12:02, 11 Lip 2006    Temat postu:

Ed tłumaczył mi to wszystko jakies 10 razy az wkoncu, zrozumiałam powage sytuacji.
Kapłanka musi zebrać swoich obrońców, którzy swoimi nadprzeciętnymi zdolnościami uratują państwo przed zagładą. Jeśli im sie to jednak nie uda, ich państwo zostanie doszczętnie zniszczone.
Edi powiedział że kapłanki zostały wybrane jeszcze przed narodzeniem. Każda została wybrana tysiące lat temu.
Kiedy to jeszcze istniał chaos.A na ziemi żyli jedynie bogowie.
Według legendy kazdy z nich [bogów] stworzył swojego rodzaju kule energii, która bedzie przechodzic co tysiąc lat na inną kapłanke. W energii umiescili coś w rodzaju informacji o każdej następnej wybrance [myśleli że sie zgubi czy co!?!].
-Jak sama widzisz sprawa nie jest prosta...
Przyjaciel spojrzał na mnie z żalem a zarazem niepokojem. W jego oczach można było zauważyć wyrażny strach, strach o to że możemy tego nie przezyc...
Może i to nie będzie proste ale dam sobie rade!! Pierwszy raz w życiu byłam komuś [całemu krajowi;P] potrzebna. Odkąd żyje ludzie nie powierzali mi ważnych zadań [Możliwe że to mialo związek z moim brakiem odpowiedzialności].
-Rozumiem, ale....co ja mam zrobić??
Odpowiedz na to pytanie powinna być oczywista, ale prócz całej tej historii o Sugito i o innych bogach, nie wiedzialam prawie nic.
Miałam jeszcze tyle pytan...
Jak znaleść wojowników??
Ile moge mieć na to czasu??
No i najwazniesze Co bedzie potem??
Nie miałam jednak serca go pytać. Cała ta sytuacja mocno go zdenerwowała. Całe jego ciało wręcz drgało ze strachu. Podeszłam i objełam go delikatnie ramieniem. Miałam nadzieje że doda mu to choć troche otuchy. Nie przestawał jednak sie trząść.
-Musimy już iść...
Odepchnoł mnie od siebie, a sam ruszył szybkim krokiem w strone drzwi. Pobiegłam od razu w strone towarzysza [bądz co bądz sama bym sie tu zgubiła ;P].
Szedł tak szybko że wręcz za nim nie nadążałam. Żeby dotrzymać mu kroku musiałam biec.
Po kilku minutach sprintu [ w jego wykonaniu- marszu;P] stanoł. Nie zdążyłam jednak wychamować, co oznacza że zderzyłam się z Ed'em.
-Co ty wyprawiasz głupia?!?!?!?!?!?!?!
-No co?? Chciałam rozruszać nogi a ty stanołeś i sam rozumiesz Very Happy
Uśmiechnęłam sie do niego w nadzieji że odwzajemni uśmiech. Niestety on tylko odwrócił wzrok i powiedział:
-Jako kapłanka powinnaś być poważniejsza...Shuku chyba miał racje ty sie nie nadajesz...
Czemu to powiedział?? Dlaczego??
Uśmiech zniknoł z mojej twarzy.
-Czemu to powiedziałeś...?
-Nie domyślasz sie?
-...?
-Bo ja....martwie sie o Ciebie....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wawrzynka
Wróżbita



Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Polski xD

PostWysłany: Wto 12:03, 11 Lip 2006    Temat postu:

-Nie musisz....
Usmiechnełam sie szeroko.
-Nic nie rozumiesz?? Jako kapłanka bedziesz narażona na wielkie niebespieczeństwo!!
-No i...?
Na jego twarzy pojawiło sie rozczarowanie. Myśle że "odrobine" sie na mnie zawiódł...
-Nie obchodzi cie co moze sie z tobą stac?
Uśmiechnełam sie lekko.
-W tej sytuacjo to nie ja jestem najważniejsza. Przeciesz całemu krajowi grozi niebespieczeństwo!! Musze pomóc tym wszystkim ludziom....
Nie wiem dlaczego to powiedziałam.Poczułam jakby ktoś mówił za mnie... Ale kiedy dokladnie sie w te słowa wsłuchałam to zrozumiałam, że ten ktoś miał racje....
Moje życie nie jest tak ważne jak życie ponad miliona innych ludzi...
Opóściłam wzrok. Nie chciałam teraz zbytnio patrzeć w oczy towarzysza...
-Chyba....chyba masz racje...
Słyszałam już tylko jego kroki, które z każdą chwilą sie były coraz cichsze...az wkońcu całkiem zanikły.
Dopiero teraz podniosłam wzrok. Czy jest zły?? Nie wiem i jak na razie nie mam czasu go szukać. Rozejrzałam sie dookoła. Ze wsząd otaczały mnie najróżniejszego rodzaju drzwi.
I co teraz??
Może i Ed nie był najlepszym przewodnikiem ale on przynajmniej w miare orientował sie gdzie jest...
-Nie załamuj sie!!
-Nie wpadaj w panike!!
-Nie krzycz sama do siebie!!
Dobra....może te okrzyki nie były najmądrzejszą rzeczą jaką zrobiłam, ale musiałam sie jakoś podnieśc na duchu ;P.
-Zastanómy sie chwile....Wraz Ed'im przyszliśmy tu z tamtej strony...
Wzkazałam palcem na długi korytarz który kończył sie drzwiami do "Sali Sugito".
-Hmmm....
Rozglądałam sie chwile dookoła, aż dostrzegłam ogromne zielone wrota.
-Nie Lil nie masz na to czasu [mówie sama do siebie]
Niestety....ludzka [a w dodatku kobieca] ciekawość nie pozwoliła mi przejść obok nich [wrót] obojętnie....[kiepska samokontrola.....bardzo kiepska.....naprawde bardzo kiepska.....]
-Nie zaszkodzi jak tam zajrze.....Hmmmmm musze przestać mówić sama do siebie....
Po chwili rozmysłania "jaka to ja jestem głupia"[a chwile mi to zajeło Wink] otworzyłam drzwi. Okazało sie że te "tajemnicze drzwi" były wyściem/wejściem do ogrodu.
Miliony malutkich kwiatuszków łączyły sie w idealną całośc. Tak porozsadzane wyglądały jak gigantyczny obraz [tyle że można go zobaczyć calego tylko z góry].
Delikatne promienie słoneczne oświetliły moją twarz. Czułam sie tu cudownie. Taka cisza i spokój, zupełnie inaczej niż poza murami światyni.
Usłyszałam cichy głos..
-Pieknie prawda??
Odwróciłam wzrok by zobaczyć kto to powiedział...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wawrzynka
Wróżbita



Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Polski xD

PostWysłany: Wto 12:03, 11 Lip 2006    Temat postu:

W oddali zobaczyłam trzy dziewczyny w moim wieku...
Stałam tak przez krótką chwile i przyglądałam sie im. Nagle ruszyły w moją strone.
Ich sylwetki nie są mi obce, wręcz przeciwnie- bardzo dobrze je znam.
Kiedy podeszły do mnie na odległośc ok 5 metrów, uświadomiłam sobie że to...
-Kazumi?? Kimie?? Fujiko?? Co wytutaj robicie...?!?
-Ładnie to tak sie witać?!?!
-Nie widziałyśmy sie od wieków a ty tylko sie pytasz co my tu robimy!!
-Ale Kasumi, Fuji... Z Lil widziałyśmy sie wczoraj...- odparła Kim
-No i...?
Kazumi odgarnęła do tyłu swoje ciemne włosy i spojrzała na nas (mnie i Kimi) ironicznie...
Zawsze lubiłam słuchać przekomarzań na tematy "spraw najwyższej wagi" ^^.
-Wracając do tematu...co wy tutaj robicie??
-Bo widzisz...my....same nie wiemy- Fuji spósciła wzrok.
Czyżby sie czegoś bała??
Nie... To nie w jej stylu. Jednak nie mogłam oprzeć sie wrażeniu że coś ją gnębi...
-Jak to nie wiecie?? Przeciesz musiałyście po coś tu przyjść...
Czyżby Shuku wezwał je jako kapłanki Tsumoto, Manabu i Genpaku?? Nie...To niemożliwe...
-A co ty tu robisz Lil??
-Ja??
-A widzisz tu kogoś innego kto miałby na imie Lily?!?!
Kimie była zdenerwowana. Zaciśniete pięści, zęby oraz podniesiony ton głosy doskonale to okzaywały. Jednak z jej błekitnych oczu emanował strach....
Kazumi przyjacielsko objęła Kim. Po dosłownie paru minutach Kimmy sie uspokoiła.
Kaz i Kim znały sie od 11 lat. Kidy miały gorszy dzień lub jednej działa sie krzywda, druga przychodziła z pomocą...
-Byłyśmy na Holley street kiedy straciłyśmy przytomność....ocknęłyśmy sie jakiś czas temu.
Zapadła cisza....Wymieniałyśmy tylko porozumiewawcze spojrzenia. Nie wiedziałam co im powiedzieć...
-Widze że je znalazłaś...-Usłyszałam cichy, niski głos
-Shuku...
Shu usmiechnoł sie podle, po czym spojrzał na moje towarzyszki.
Zmarszczyłam brwi. Czułam że moim przyjaciólką grozi niebespieczeństwo...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wawrzynka
Wróżbita



Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Polski xD

PostWysłany: Wto 12:04, 11 Lip 2006    Temat postu:

-Odejdz....
Powiedzialam tak grożnie jak tylko potrawiłam.
Shuku uśmiechnął sie lekko
-Powiedziałam: ODEJDŹ!!!!!!!!!!!!!
-Myslisz że posłucham takiej smarkuli, która szczęśliwym trafem została kapłanką?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!
Moje przyjaciółki przyglądały sie tylko tej rozmowie...Może dlatego że sie bały??? Nie....jak na mój gust poprostuy nie wiedzialy o co chodzi...
-Po co ci one potrzebne?!?
-Mi nie są po nic potrzebne....
Uśmiechnął sie chytrze
-...ale innym panstwom owszem
Moje najgorsze oczekiwania sie spełniły...Moje najlepsze przyjaciółki, są kapłankami innych państw.
-Wolne żarty!!! Masz zostawić je w spokoju!!!!
-Jako wysłannik wielkiego Sugito muszę pozbyć sie tego co stoi mu na drodze
-Pozbyć sie...??
Odezwała sie cicho Kimie...
-Nas..??
-Kimie....to nie tak
Chciałam im powiedzieć że wszystko bedzie dobrze, że Shuku nic nie chce im zrobić...Ale to byłoby kłamstwo...
Nagle poczułam delikatny powiew wiatru. Powoli stawał sie silniejszy, aż wkońcu zaczął wiać [mini] churagan.
Z nieba wystrzeliły trzy kolorowe promienie [niebieski, fioletowy i ciemno zielony]. Wszystkie te promienie zaczeły okrazać moje przyjaciółki [każdy inną ;P]
Zaczeło mi sie już mienić w oczach [od tego blasku] kiedy to strumienie energi uniosły moje towarzyszki w góre...
Po dosłownie paru sekundach, każdy z promieni prysnął w inną strone...wraz z moimi przyjaciółkami...
Zszokowana przyglądałam sie całej tej sytuacji....
Dlaczego one??
Dlaczego to nie byłam ja??
-DLACZEGO?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!
Padłam kolanami na ziemie...
-czemu...?
Gorzka łza spłyneła mi po poliku.... Przez ostatnie pare minut straciłem wszystkich bliskich...
Na twarzy Shuku malowała sie złość
-Za pozno
Zacisnął pięść
-Za póżno...?? Ale na co??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wawrzynka
Wróżbita



Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Polski xD

PostWysłany: Wto 12:04, 11 Lip 2006    Temat postu:

-A jak sądzisz....?
Usłyszałam za sabą cichy, stanowczy a zarazem aksamitny głos...
Chciałabym zobaczyć własiciela tego głosu, ale........bałam sie.
Jednego nia, przez [dosłownie] pare godzin miało miejsce wiele niezwykłych [jak dla mnie] zdarzen.....Napad handlarzy żywym towarem.....wiaomość że mam być wysłanniczką jakiegoś "Sugito'.......kłutnia z przycielem......no i ten promień......promień który odebrał mi przyjaciółki.
Poczułam że ktoś położył ręke na moim ramieniu.
Przeszedł mnie dreszcz [tak wiem....wiele razy przechodzi mnie dreszcz, ale co ja na to poradze?!?!].
Nie wiem dlaczego, ale mimo tych wszystkich zdarzeń, jestem całkiem spokojna....
Nie czuje strachu, złosci ani lęku. Nie boje sie dlatego bo mam wrażenie, nie....ja wiem, że kimkolwiek nie byłby ten przybysz, to mnie nie skrzywdzi.
Powoli odwróciłam wzrok.
Moim oczom ukazał się uśmiechnięty,długo włosy młodzieniec.
-Nazywam sie Hikari a ty?Smile
-Ja.....jestem Lil, to znaczy nazywam sie Lilian
Od jgo rozpromienionej twarzy emanowało ciepło.
Ciepło które było mi tak bardzo w tej chwili potrzebne.
Położył swoją gorącą dloń na moim poliku
-Nie bój sie...nic ci nie zrobie
położyłam swoją reke [dłoń] na jego [rece ;P]
-Wiem...
p tych slowach szeroko sie uśmiechnął
-Wasza Wysokość wybaczy ze przerywam ten moment, ale przez tą ladacznice uciekly nam kapłanki
Jak ten kretyn [Shuku] śmie nazywać mnie "ladacznicą"?!?!?! Myślałam że zaraz wybuchne, jednak zdolałam wyjąkać z siebie jedynie....
-"Wasza"....."wysokość"...??
Spojrzałam na Hikari. Jak ktoś tak młody może być cesarzem??
-"Uciekly" powiadasz?? Ale o ile dobrze pamiętam to kazałem ci je zostawić w spokoju...
Usmiechnąl sie do mnie szeroko
-Ale Panie....
-Żadnych "ale"!!!!
Hi podniósł ton głosu [pierwszy raz w moim towarzystwie], jednak mimo wszystko był uśmiechnięty
-Kazałem zostawić ci kapłanki w spokoju!!! Nie chce by ktokolwiek ucierpiał, a zwłaszcza żeby zgineły jakiekolwiek kobiety!!!!!!
Hikari uklęknął obok mnie.
Zlękłam sie lekko....
-Juz....za późno....
Łzy napłyneły mi do oczu...
Hikari posmutniał. Objoł mnie troskliwie
-Nie martw sie....Twoim przyjaciółką nic nie jest
-Nic...
Spojrzałam w jego czekoladowe oczy.
-...im nie jest??
Hikari rozluźnił uścisk-całkiem mnie puścił
Na jego twarzy znowu ukazał sie uśmiech
-Zagdza sie. Są całe i zdrowe
-Ale...Gdzie one są?
Hikariemu nagle zrzebła mina
-Widzisz one....są....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wawrzynka
Wróżbita



Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Polski xD

PostWysłany: Wto 12:05, 11 Lip 2006    Temat postu:

-Ja nie wiem dokładnie gdzie są...
W jego głosie wyczuwalam żal. Jakby to wszystko była jego wina, jakby czuł sie temu winny...
-W porządku...
Uśmiechnełam sie tak przekonywująco jak tylko potrawiłam, na co on odwdzieczył sie tym swoim uśmieszkiem
-Ale obiecaj mi coś....Obiecaj że gdziekolwiek by nie były to nic im nie jest
-Hmmm...Obiecuje
Hikari przytulił mnie troskliwie...
Znałam go od zaledwie paru minut, a ufałam mu jakbym go znała od zawsze...Jakby-był jednym z moich najbliższych
Dopiero teraz zauważyłam że dookola nas zebrała sie grupka gapiów/strażników.
-Wasza Wysokość musi iśc na zgromadzenie
-A tak....Zupełnie o tym zapomniałem
Hikari podniósł sie z ziemi i wyciągnął do mnie dłoń.
Posłusznie ją złapałam i sie podniosłam.
-Hi, co ja mam robić podczas gdy ty będziesz na tym spotkaniu...??
Nie wiem czemu o to spytałam...Troche glupio to zabrzmiało, ale w całej światyni tylko jemu ufam....
-Dobre pytanie...
Hikari zastanowił sie chwile po czym powiedział....
-...Jak chcesz możesz iść do pałacu. Jako kapłanka prędzej czy póżniej będziesz musiała tam iść... Strażnicy Cie tam zaprowadzą jak chcesz
Cały [jak zwykle] rozpromieniony pożegnał sie i poszedł....
-Czy kapłanka żeyczy sobie iść do pałacu??
Odezwał sie jeden ze strażników
-Ja.....w sumie.....czemu nie
Szłam "otoczona" strażnikami przez korytarze świątyni... Nagle zauważyła uchylone drzwi...Dobrze wiedziałam jakie to pomieszczenie, to był pokój Sugito....
Kiedy prezechodziliśmy obok nich [drzwi], niepewnie zajrzałam do środka....W pomieszczeniu stał Ed i sie modlił, modlił sie do podobizny Bóstwa...
Chciałam z nim porozmawiać, ale to raczej nie jest odpowiedni moment. Wraz z moją eskortą doszliśmy wkońcu do schodów.
Schodziłam ostrożnie na każdy stopień-głupio wyglądało by jakbym sie teraz wywróciła-aż wkońcu doszliśmy do wrót za którymi nie było już swiątyni...

***<-w tym czasie szliśmy w strone pałacu

Nagle moim oczom ukazał sie monumentalny pałac. Całe ściany były pokryte najrózniejszymi płaskorzeźbami.
Nigdy nie podchodziłam tak blisko do pałacu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lochy Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin