Forum Lochy
Gdzie Snape mówi dobranoc...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

O wpływie czerwonej galaretki na Dolores Umbridge...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lochy Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Vexia
Szaman



Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/4

PostWysłany: Sob 13:18, 19 Sie 2006    Temat postu: O wpływie czerwonej galaretki na Dolores Umbridge...

... podczas pełni księżyca.
Kolejcy "tfur" mojej chorej wyobraźni, napisany na potrzeby pojedynku na pewnym forum;)
Miłego czytania, kompletnie pokręcone opoiwiadanie;)

O wpływie czerwonej galaretki na Dolores Umbridge w czasie pełni księżyca

Sen. Piękny, o czerwonej, trzęsącej się galaretce. Mniam.
Siedziała, robiąc na drutach kolejne sweterki. Nikt nie wiedział o jej skrytym hobby, gdyż ściśle je ukrywała, a że Dolores była w gruncie rzeczy strasznie wstydliwą kobietą, nigdy też nie założyła bikini, ponieważ martwiła się, że cała plaża uciekłaby, wrzeszcząc „wielka meduza atakuje!”. Wyżej wymienione druty podniecały Umbridge. Sama nie wiedziała czemu, ale gdy tylko brała je do ręki, czuła jakiś dziwny ucisk w sercu i ciarki przechodzące po całym ciele. Co było tego powodem? Pierwszą sprawą, najbardziej wstydliwą ze wszystkich, było to, że wszystkie twory swojej chorej wyobraźni Umbridge kierowała w stronę jednej osoby. Prawdziwy ukochany ropuchy nie zamieszkiwał Hogwartu, ale spędzał w nim wiele czasu. Kilkakrotnie chciała go zaprosić do siebie do domu, jednak ten zawsze odmawiał, usprawiedliwiając to przepełnieniem swojego pięknego i z jakże wielkim obrzydzeniem używanego różowego kalendarza w kotki.
Nie znała go zbyt długo… Ale czy to ważne? Przyjmował wręczane przez nią sweterki, które w wolnym czasie namiętnie płodziła. Szczególnie przyłożyła się do tego ostatniego, w czerwono-różowe paski z wielkim kotem o liliowych oczach. Kochała tego chłopca najbardziej na świecie. Jego obowiązkowość, oddanie, ranga… No dobra, niższa niż jej, ale co z tego? Dolores stwierdziła, że życie często płata jej figle, ale za ten będzie dziękować mu do końca swoich dni. Oczywiście popisała się tutaj wielką elokwencją, wypowiadając słowa, które przed nią, jak zdążyła zauważyć, wypowiedziały sześć tysięcy pięćset osiemdziesiąt trzy osoby z sześciu tysięcy pięciuset osiemdziesięciu czterech, które znała. Jedyną pominiętą w rachunkach była oczywiście ona, co, doliczając do reszty, dało jej, chwila… Sześć tysięcy pięćset osiemdziesiąt... cztery? Wygląda logicznie.
Tak... nadeszła jedna z najgorszych chwil w jej życiu. Rozdzielono ją z jej ukochanym... Oczywiście ten su... - Dolores, panuj nad swoimi emocjami - Knot wybrał JĄ do pełnienia funkcji Brytfanny Inkwizycyjnej, nie... nie Brytfanny… Brygidy? W każdym razie było to coś z inkwizycją. Ale czy to ważne, żeby pamiętać bzdurne nazwy, kiedy w wyobraźni świtają ostatnie, upojne chwile spędzone z nim? Ach, co to była za rozkosz…Siedzenie przy biurku na swoim ledwo trzymającym się pod jej ciężarem krzesełku i obserwowanie jak lewa ręka - ona była prawą - ministra seksownie podpisuje papierki... Jego rogowe oprawki okularów podniecały Dolores tak bardzo, że ledwo powstrzymywała się od zdjęcia ubrania. Tak! To było to! To samo uczucie, co przy drutach!
W końcu dostała je od niego... Pierwsze święta w ministerstwie, kiedy pokłócił się z rodziną. Została z nim w biurze i zjadła kolację, której praktycznie nie było, gdyż składała się z wody sodowej i czerwonej galaretki, potem wręczyła mu pierwszy sweter, fioletowy z ogromnym kominkiem, z którego wylatuje kot, a on jej symboliczne druty, mające być motywacją do dalszej pracy nad płodzeniem sweterków. Od tej pory nie nosił już tych paskudnych, robionych przez jego matkę, ale zaczął ubierać jej śliczne, pasujące do rogowej oprawki, różowo-fioletowe twory swetropodobne.
Teraz siedziała sobie w Hogwarcie, oddalona o jakieś dwieście pięćdziesiąt mil od ukochanego, cierpiąca jak nigdy. Pastwiła się nad uczniami, co sprawiało jej wielką przyjemność i pomagało przetrwać ciężki okres. Czuła się tak, jakby wycięto jej wyrostek robaczkowy... Nie, bez niego da się żyć. No to… czuła się tak, jakby wycięto jej serce, o. Mało oryginalne, ale jest.
A dookoła ścian wciąż wisiały kotki i ledwo widoczne druty, przypominające jej osobę, od której ją odłączono.
Przypomniała sobie jedną z wspólnych przygód, kiedy to robili wytrzaski do bulbulatora. Powodowały one wyrastanie gęstego owłosienia. Potem można było zauważyć jego zmniejszenie w pewnych miejscach, ale to nie ta bajka... Prace wrzały, mieli plany związane z wypuszczeniem na rynek swojego wynalazku, jednak po dwa tysiące pięćset pierwszym nieudanym bulbulatorze, postanowili udostępnić dopiero jego nową i udoskonaloną wersję o nazwie BulbuBulbu-2502. Zdarzyło się, że robiąc doświadczenie, chłopak nagle podszedł za blisko urządzenia. Ach, gdyby wtedy Umbridge nie zareagowała i nie uratowała go…
Kiedy przypomniała sobie tę wzruszającą sytuację, stwierdziła, że nie opłacało się jej go ratować. Gdyby go jednak zostawiła, dręczyłyby ją wyrzuty sumienia. Z drugiej strony wkurzyła się wtedy, ponieważ młodociany nieogolony wymamrotał jakieś podziękowanie, zamiast dać jej buziaka. Nie było to za szczęśliwe wydarzenie w życiu spragnionej miłości kobiety, ale czego się nie robi, żeby być choć przez sekundę sam na sam z ukochanym...
Lekcja z piątą klasą. Nudy, jak zwykle. Granger się nareszcie uspokoiła, więc Dolores mogła spokojnie powspominać. Ach, co to był za dzień... cały dzień tylko z nim... Stary pojechał załatwiać jakieś sprawy, w jednym gabinecie tylko on i ona... Robili wtedy próbki sztucznych trymizgów, oferowanych przez sklep Zonka. Fałszywe wymiociny wyglądały tak kusząco... Testując te niezwykłe wynalazki, Dolores czuła się wspaniale.. Przypomniała sobie swoją ostatnią prywatkę... Tak, pamięć Umbridge nawet po mocno zakrapianej alkoholem imprezie sprawowała się doskonale. Tak, Dolores po kilku kieliszkach potrafiła wymienić wszystkie gatunki dzikich zwierząt łącznie z odmianami feskopów, których autentyczność potwierdził „Żongler”.
Zdecydowała się na to. Już nie mogła dłużej wytrzymać z tą świadomością. Powie „kocham cię” bez żadnych skrupułów. Czy to źle? Iść już teraz, czy poczekać do rana? Niby noc jest jasna, w końcu była pełnia. Najlepszy czas na wyznanie miłości, jak wskazywał horoskop, nachylenie kątowe Urana do Plutona, jak wskazywała astrologia, a jej kalendarzyk miesiączkowy wskazywał... nieważne co.
Zrobi to teraz! Wyszła potajemnie z zamku, biegnąc przez błonia, dwa razy potknąwszy się o końską derkę, którą w pośpiechu nałożyła na zielono-różową piżamę w czerwone ciapki. Chwilowo zapomniała, jak się deportować, ale minęło to na równi ze spostrzeżeniem na horyzoncie ogromnej góry wyłaniającej się zza lasu. Zjawiła się w ministerstwie nieco ponad pięć minut później, ponieważ na linii były zatory. Mało brakowało, a by się udusiła. Natychmiast gdy odzyskała pełną świadomość, pobiegła do gabinetu kochasia. Siedział przy biurku i wypełniał dokumenty dotyczące opłat za pudło bloków czekoladowych. Rzuciła mu się na szyję i zaczęła zasypywać pocałunkami, on zrobił to samo… powoli zaczynali zdejmować wszystko, co mieli na sobie, i...
Ranek. Znów praca. Znów wstrętne bachory. Zostałaby trochę w tym łóżku. Swoją drogą, co potrafi się śnić po czerwonej galaretce w czasie pełni księżyca...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lafiel la Fay
Członek Wizengamotu



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Lochy Severusa

PostWysłany: Sob 13:22, 19 Sie 2006    Temat postu: Re: O wpływie czerwonej galaretki na Dolores Umbridge...

Vexia napisał:
Rzuciła mu się na szyję i zaczęła zasypywać pocałunkami, on zrobił to samo… powoli zaczynali zdejmować wszystko, co mieli na sobie, i...
Ranek. Znów praca.


Opowiadanie świetne.
Boże rozwaliłaś mnie.Moja biedna klawiatura znowu zaśliniona.
Oby tak dalej błagam pisz dziweczyno błagam.
Ogolnie błędów jak zwykle nie ma(jak ty to tobisz Very Happy)
Styl świetny wszystko superowe.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Black
Wilkołak



Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Black Manor

PostWysłany: Sob 13:36, 19 Sie 2006    Temat postu:

Skomentuję sobie:)
Powiem tak: na początku wszystko było ok. Wszystko cacy, ale jednak... sok malinowy który aktualnie piłam znalazł się na monitorze. Śmiałam się. To miała być parodia? Razz Bo jeśli tak to ci się udała Smile

Kod:
Jego rogowe oprawki okularów podniecały Dolores tak bardzo, że ledwo powstrzymywała się od zdjęcia ubrania. Tak! To było to! To samo uczucie, co przy drutach!

Wybuchowa perełka Smile Booooskie.
Dzięki Ci Vex :*
Pozdrawiam,
Annuś :*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lochy Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin